Kiedyś niezbyt przejmowałam się tym co jem. Oczywiście starałam się odżywiać zdrowo, natomiast nigdy nie zwracałam uwagi na opisy składów zamieszczanych na opakowaniach. Aż kiedyś trafiłam na książkę Jillian Michaels "Opanuj swój metabolizm". Tytuł jest dość mylący, ale generalnie jest to książka do nauki czytania etykietek na produktach spożywczych. Po tej lekturze moja dieta (a później też mojego męża) zmieniła się diametralnie. Zaczęliśmy unikać przede wszystkim syropu glukozowo-fruktozowego i konserwantów. Wybieramy produkty o krótkich i prostych składach.
Dlatego też kiedy dostałam zaproszenie na wykład o konserwantach bez wahania się zgodziłam.
Na spotkaniu z psychologiem dziecięcym i dietetykiem dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, które trochę zmieniły mój światopogląd. Wykład był zorganizowany przez Kubuś Waterrr.
Jedzenie, picie dla dzieci jest naładowane konserwantami. Świadome mamy, które czytają etykietki potrafią konserwanty wytropić jednym rzutem oka. Niestety takich mam jest niewiele. Szkodliwe konserwanty gromadzą się w organizmie i dają skutki uboczne (ta informacja najbardziej mnie zszokowała). Otóż dzieci, które w ciągu dnia zjadały konserwanty i są dodatkowo odwodnione mogą się zachowywać w dziwny sposób. Są nadpobudliwe, nie mogą się wyciszyć, płaczą bez powodu, są rozdrażnione. Te objawy przypominają mi dziecko z zaburzeniami Integracji sensorycznej. Szczerze Wam napiszę, że nie wiedziałam, że konserwanty mogą mieć aż taki wpływ na zachowanie.
Gdyby takie dziecko wypiłoby odpowiednią ilość wody to te nieszczęsne konserwanty zostałyby wypłukane z organizmu.
Dlatego szczególnie latem zwracajmy uwagę na to ile nasze dziecko pije.
:)))) bardzo mądrze:) my tez jemy zdrowo i pijemy wszyscy bardzo dużo wody:)) a mnie ogromnie cieszy ze Felix to widzi i robi tak jak my:))) ja mysle ze ta świadomość zdrowego jedzenia juz nam wchodzi w nawyk, coraz częściej ludzie zwracaja uwagę na to co i jak jedzą:)
OdpowiedzUsuńU mnie Synek pije bardzo dużo, niestety za wodą nie przepada. Ostatnio jednak zaczyna się do niej przekonywać :) z czego bardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńJa jestem aż za bardzo uczulona na te wszystkie konserwanty ale nie obsesyjnie. Zdarza mi się dać Filipowi np. danio, batonika albo sok z kartonika ale to sporadycznie bo inaczej mam jakieś takie wyrzuty sumienia. Gorzej ze mną - często zjadam syf jakiego jeść nie powinnam :|
OdpowiedzUsuńDokładnie, wszystko z głowa. Ja zamiast danio czesto kupuje serek Świeży. Nie ma tego całego syfu.
UsuńOj, wody moj maluch wiecej pije w upalne dni (a balam sie, ze nie bedzie chcial bo on wierny fan cycusia i co tu duzo mowic... troche go szantazuje z ta woda bo przez zabawe, przyklad itp. potrafilby w ogole jej nie pic (soki pije bardzo sporadycznue).:p)
OdpowiedzUsuńMnie nie przekonuja. Takie akcja wielkich koncernow, ktore w swoich produktach rzeczony cukier gluk.-fruk. stosuja.
Hej, uważajcie tylko aby nie stawiać znaku równości pomiędzy wodą a Kubuś Waterrr (nie zrobiłaś tego w poście, ale pojawiła się nazwa produktu i ktoś może to tak zrozumieć). Ten napój nie ma konserwantów, ale jest dosładzany więc na pewno trzeba zachować z nim umiar :-)
OdpowiedzUsuńDokładniejsza ocena dietetyka
http://www.przepisy-dla-dzieci.pl/Cooking/Article/d879e034-97a0-458d-9788-6af900f083e6
Tak, chodzi tylko o Kubus Waterrr, ktory nie ma konserwantów. SlodoNy jest cukrem trzcinowym i jest zdrowsza alternatywa dla dzieci, ktore nie lubią pic wody.
UsuńZgadzam się, choć pod nazwą konserwanty kryją się też te naturalnie pozyskiwane, nie muszą być szkodliwe. Czytałam o tym w b. ciekawym wywiadzie z babką z IŻiŻ,ale kurka nie pamiętam już gdzie
OdpowiedzUsuńOj to prawda. Niestety teraz wszystko jest nafaszerwoane. Ja naprawdę do niczego już nie mam zaufania. Staram się przyrządzac zdrowe, wartościowe posilki, robić soki w sokowirówce, podawać wodę, owoce i warzywa... ale jak mały trafi do przedszkola to co będzie? Jak patrzę na to menu czasami to aż wlos mi się na głowie jezy - nutella, słodycze wątpliwej jakości, obiady często z gotowców.... brrrr
OdpowiedzUsuń