W końcu się zabrałam! Zajęło nam (mi i Lili) to 3 godziny. Jestem wykończona! Miała być
torba ( l.poj.) a wyszły 3! Mam nadzieję, że nas nie wyrzucą jak tak załadowani wkroczymy na porodówkę. Poniżej przedstawiam relację. Może Wam coś pomoże, a może Wy mi doradzicie jakieś ulepszenia. Zacznę od tego, że na stronie internetowej szpitala, w którym będę rodzic ( Św. Zofia, Warszawa) jest lista rzeczy do zabrania do porodu. Pakowałam się według niej, ale również według rad koleżanek, dziewczyn z forum, położnych ze szkoły rodzenia i mojej położnej, która będzie mi towarzyszyć
w czasie porodu.
Zaczynamy!
CZĘŚĆ I-DOKUMENTY:
Dowód osobisty
- Karta ciąży
- NIP pracodawcy
- Oryginał badania na gr. krwi i czynnik Rh (dodam, że taki dokument musi mieć
dwa podpisy- inaczej jest nieważny)
- Ostatnia morfologia i badanie moczu
- HBS Ag- wykonane w ciąży
- WR- wykonane w ciąży
- Wynik posiewu na paciorkowca
- Wszystkie badania usg wykonane w ciąży
- inne istotne wyniki badań
- plan porodu
Te dokumenty są potrzebne do założenia karty szpitalnej. Ja mam już założoną (w 34 tc.), przez to, że mam moją położną. Dodam, że strasznie długo zajęło nam wypełnienie tej karty. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że przyjeżdżam z regularnymi skurczami i musimy jeszcze wypełnić
kartę... Rada od położnej: wszystkie w/w badania mieć
przygotowane w oddzielnej teczce ( żeby nie trzeba było szukać
).
CZĘŚĆ II- RZECZY DLA MAMY:
1. 4 koszule ( w tym jedna do porodu). Do porodu najlepsza jest krótka koszula ( do połowy uda) i rozpinana na guziki na biuście. Znajoma miała taką do kolan i cały czas musiała ją trzymać ( mówiła, że strasznie ją to wkurzało). Można też rodzić w za dużym T-shircie ( a jak Małe się urodzi to podnieśc ją do góry - i tak nas przykrywają podczas kontaktu skóra do skóry)
2. Szlafrok- żeby nie marznąć i żeby móc zamaskować ewentualne niespodziewane plamy na siedzeniu w czasie wędrówki po korytarzu;) Ja mam czarny.
3. Skarpety ( najlepiej takie nieuciskające)
4. Klapki ( jedne pod prysznic, a drugie do śmigania po szpitalu). Ja wzięłam Crocsy / te białe na zdj./ ( niejaponkowate, bo jak się ma skarpety to ... same wiecie:) A no i warto miec takie, które da się łatwo umyc, bo często się zdarza, że pierwszego dnia po porodzie kobita wstaje z łożka i tu chluuust na nowiuśkie różowe, polarowe kapciuchy).
5. Dwie paczki podkładów jednorazowych ( te różowe Bella Mama)
6.Przybory toaletowe, w tym stosowany dotychczas preparat do higieny intymnej. Ja jeszcze dodatkowo biorę taki zwykły spryskiwacz do kwiatków i tam rozpuszczę Tantum Rosa. Po każdej toalecie trzeba się umyc, a taki spryskiwacz spowoduje mniej bólu ( rada położnej).
7. Dwa ręczniki ( kapielowy i zwykły). Wzięłam najciemniejsze z tych, które mam w posiadaniu /z wiadomych względów/
8. Ręczniki papierowe w liczbie dwóch rolek
9. Woda mineralna w butelce z dzióbkiem ( łatwiej pic na leżąco)
10. Bielizna: dwa staniki do karmienia bez fiszbin ( tzw. karmniki). Mam takie najzwyklejsze- no name. Jak mi się unormuje laktacja i rozmiar to kupię bardziej wyględne np. Alles lub Hot milk. 4 pary majtek sietczkowych. Nie kupujcie tylko tych fizelinowych (nie przepuszczaja powietrza).
11. Wkładki laktacyjne Tomee Tippee.
12. Jednorazowe, higieniczne podkłady na sedes. Podobno bardzo ciężko załatwic się po porodzie naturalnym jaki i CC na tzw. Małysza:)
13. Papier toaletowy.
CZĘŚĆ III- NA CZAS PORODU:
Zacznę od góry:
1. Wachlarz ( żeby Tatuś miał robotę)
2. Lusterko
3. Mgiełka do twarzy i mały ręczniczek
4. Olejek do masażu- ja mam suchy z Nuxe, który pięknie pachnie i nawilża
5. Balsam do ciała
6. Balsam do ust- ja mam EOS- ta żółta kulka
7. No i landrynki:) Nimm 2. Położna powiedziała, że to jedyny możliwy prowiant na czas porodu.