W półrocze Lili zaczęliśmy rozszerzać dietę. Od jakiegoś miesiąca "siedzi" z nami przy stole i z uporem maniaka próbuje chwycić jakiś kąsek z maminego talerza. Z racji tego, że sama jeszcze nie siedzi odwlekaliśmy ten moment. Posadzona na kolanach u mnie, lekko podtrzymywana siedzi całkiem prosto. Z racji tego, że pierwsze tygodnie z BLW to zazwyczaj zabawa jedzeniem postanowiliśmy spróbować.
W pierwszy dzień córka nas zadziwiła szalenie... Bez najmniejszych problemów chwyciła marchew leżącą na stole i władowała sobie ochoczo do buzi. Duuuuży był ten kawał. Ja, oczywiście miałam przerażenie w oczach, ale córka nic sobie z tego nie robiła i odgryzła jeszcze jeden kawałek. Possała później drugi i to by było na tyle. Byłam pewna, że nic nie połknęła. Jednak po wnikliwej analizie nagarnego filmu stwierdziliśmy z D., że jeden kawałek nie wypadł jej z buzi. Potwierdziło się przy zmianie pieluszki na drugi dzień. Moje dziecko zjadło marchew! Szok! Bardzo jej się podoba ta metoda. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że jest to najbardziej naturalny sposób rozszerzania diety niemowlaka.
Dzień wcześniej z czystej ciekawości dałam Lili na łyżeczce mus jabłkowy ze słoika. Nie wiedziała za bardzo co ma z tym zrobić i próbowała ssać łyżeczkę i wciągała do siebie powietrze razem z musem.
Zobaczymy jak dalej nam będzie szło, ale mam bardzo pozytywne nastawienie.
A tu filmowa dokumentacja:
Bravo bravo! Zając Cudny! W sam raz do zjedzenia marchewki... No kochana... A Ty co tam wcinalaś?
OdpowiedzUsuńMakaron z grillowanym indykiem z pesto i suszonymi pomidorami:)
OdpowiedzUsuńSzczesciara..
Usuńwcina jak stara:-) eh..jakie już duże z niej Dziewczę.. ledwo wczoraj się urodziła a dzisiaj marchewkę już pakuje do buziuni słodkiej. ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsmacznego dziewczyny !! :)
OdpowiedzUsuńeeee no profeska!!! Lila przesłodka! ps. też tak jadam, że trzymam Mikołaja i wcinam obiad, potrafię juz nawet lewą ręką wiosłować, więc nie tylko Mikołajowi nowych umiejętności przybywa;-) pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńHaha ale cudny ten zając:) a mamuśka też coś pałaszuje, pytanie tylko co?;)
OdpowiedzUsuńteż się zastanawiam co matka pożera?!
Usuńbo ja to bym schrupała tego pysznego zajączka:*
Fajnie sobie Lila radzi z jedzeniem:) My głównie na soikach, Zosia za mało wazyła aby byc tylko na marchewce:(
OdpowiedzUsuńCzekamy na relację z jedzenia spaghetti:DD