Strony

wtorek, 29 lipca 2014

dwa dwa

Kilka dni temu Lili skończyła 22 miesiące.

Ten miesiąc nie był dla nas łatwy, ale tylko nas wzmocnił i utwierdził w przekonaniu, że liczą się tylko chwile.

Te zdjęcia poniżej to są właśnie nasze momenty. Chwile wyrwane i uwiecznione na zawsze.  Podczas tych stopklatek Lila z 15 razy mówi "kocham" i głaszcze nas po ręce. Prosi żeby ją przytulić. Coraz ważniejsze są dla niej uczucia. Kiedy jest smutna to płacze i komunikuje nam: "Lila płacze", a my ją nosimy na rękach i tulimy, a ona znów głaszcze nas po ręce i mówi "kocham". Chwilo trwaj wiecznie!








piątek, 25 lipca 2014

My Lili & MayLily

Tę markę obserwowałam od dawna. Ich projekty coraz bardziej mnie wizualnie  przekonywały. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, jakie są w dotyku, jak je się użytkuje i tym bardziej nie wiedziałam, że cała moja rodzina pokocha MayLily. Piszę to bez kokieterii. Serio! 


środa, 23 lipca 2014

Lekka spacerówka- nasz wybór

Pewnie już zauważyliście, że do miana wózkomaniaczki mi bardzo blisko. Nasza flota składa się z dwóch pojazdów: Bugaboo Cameleon i spacerówki. Jeszcze dwa tygodnie temu mieliśmy Nunę Pepp, jednak z racji tego, że przestałyśmy się lubić zaczęłam poszukiwania godnego następcy. Wybór jak zwykle nie był prosty,  bo na rynku takiego sprzętu jest mnóstwo...

Wiedziałam jednak jakie funkcje wózek MUSI posiadać żeby wzbudzić moje zainteresowanie.

Oto one:
  • waga do 7 kg.
  • szybkie składanie i rozkładanie (najlepiej jedną ręką)
  • łączona rączka (żeby można było prowadzić jedną ręką)
  • podnóżek
  • obracane kółka przednie
  • mile widziana barierka (rzadkość w małych spacerówkach)
  • ciekawy design
  • stonowany kolor tapicerki
  • spory kosz na zakupy z łatwym dostępem
Długo się głowiłam, czytałam i pytałam. Pod uwagę brałam te trzy wózki:

1. Babyhome Emotion
2. Mountain Buggy Nano
3. Recaro Easylife

wtorek, 22 lipca 2014

prace domowe za 6 zł

Dziś pokażę Wam sorter kolorów w innej wersji. 

Potrzebne będą słomki (my mamy grube z Ikei 3 zł) i druciki kreatywne (3 zł).

poniedziałek, 21 lipca 2014

Okulary przeciwsłoneczne dla dziecka- czy warto?

Wiecie, że jakieś pół roku temu kupiłam Lilce okulary w sieciówce? Tak, bo byłam zupełnie nieświadoma, że takie okulary mogą wywołać więcej szkody niż pożytku i to nie tylko u dzieci.
Lepiej jest założyć dziecku czapeczkę z daszkiem lub kapelusz niż założyć takie okulary.

piątek, 18 lipca 2014

Zabawka inna niż wszystkie

Wychodzę z założenia, że dzieci  powinny mieć kontakt z różnorodnymi materiałami w czasie zabawy. Pobudza to ich wyobraźnię, pozytywnie oddziałuje na układ dotykowy, a zarazem dziecko uczy się poznawać świat. Jednym z tych materiałów jest papier, a właściwie tektura. Owszem, można samemu zrobić eko zabawki z kartonów. Niestety ja nie mam takich zdolności i jak kiedyś z opakowania po pizzy zrobiłam laptop to Lilka mnie wyśmiała:)

Dziś pokażę Wam Kartoniaki. Jest to zestaw 5 zwierząt  do złożenia z kompletem naklejek i sznurkiem (z którego robi się ogonki).  Wg producenta jest to zabawka dla dzieci w wieku 5 + (żeby samo mogło złożyć). My złożyliśmy krokodyla i hipopotama sami, a Lilka pomalowała  i naklejała oczy. Także młodsze dzieci też mogą się nimi bawić. Co mi się podoba w tej zabawce? To, że jest inna niż wszystkie. Po złożeniu Lilka od razu zabrała zwierzę do tuningu. Hipka pomalowała całego, odkleiła oczy i narysowała mu ślepia sama. Dwa dni później obkleiła całego naklejkami. Tydzień później oderwała je wszystkie:)

Fajne jest jeszcze to, że jest to zabawka na dłuższy czas. Następnego kartoniaka wyciągniemy pewnie dopiero za jakiś czas, pewnie jak pogoda się zepsuje i będziemy siedzieć w domu.



Kartoniaki dostępne tu

środa, 16 lipca 2014

Czego potrzeba do szczęścia mojemu dziecku?

Sytuacja pierwsza

W ubiegłą sobotę lało cały dzień. Nie chcieliśmy siedzieć w domu, więc wyszukałam, że obok nas będzie teatrzyk. Jak przeczytałam tylko tytuł to byłam pewna, że Lila będzie przeszczęśliwa. Od tygodnia razem z tatą recytują na zmianę Tuwimowe abecadło. Lila cieszy się przy tym ogromnie! My oczywiście też, bo jakby nie było to pierwsze próby recytatorskie naszej córki. 
Kiedy zobaczyłam, że owe przedstawienie nosi dokładnie taki sam tytuł bez wahania zadzwoniłam i zarezerwowałam bilety. Sama byłam bardziej przejęta niż Lila. Przedstawienie się zaczęło, siedziałam jak na szpilkach... A moja córka, miała w nosie to wszystko. Właziła na mnie, prosiła żeby robić jej z nóg tunel. W końcu wyszłyśmy stamtąd. Lilka szczęśliwa, a ja rozczarowana, że jej się nie podobało.

wtorek, 15 lipca 2014

Efekty BLW

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o BLW, nie zdawałam sobie sprawy w jaki sposób wpłynie ona na rozwój mojego dziecka oraz na całą naszą rodzinę. Mogę śmiało powiedzieć, że BLW zmieniło nasze życie. 

Zaczynając od samego początku i najważniejszych efektów.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Kartonowa bibLILOteczka

Dziś Wam pokażę nasze kartoniaki.

Uważam, że na polskim rynku jest naprawdę niewiele pozycji, które zasługują żeby się znaleźć w małych rączkach. Czasami zdarza mi się zajrzeć na półkę z książkami w supermarketach. Chyba jeszcze nigdy nie kupiłam tam żadnej książki dla Lilki. A domyślam się, że 70% społeczeństwa kupuje tam książki dzieciom.


Bardzo nie lubię książek, w których:
a) przedmioty mają oczy, uszy itp.
b) jest głupi tekst
c) są brzydkie ilustracje
Generalnie dążę do tego, aby w tego typu książkach było jak najmniej fikcji.

Większość książek, które dziś pokażę to prezenty. Powiem Wam szczerze, że zdarzyło mi się taki prezent schować i Lilki oczy nigdy go nie ujrzały.

Książki dołożyłam do Lilki koszyczka jak miała może 3 miesiące. Były to dwie szmaciane pozycje. Jedna to typowe black&white, a druga kolorowa ze zwierzętami. Około 6 miesiąca dołożyłam kolejne dwie kartonowe: "Baby's day" i "Kolory" A. Owsińskiego.

Książki mniej lubiane przez Lilkę i przeze mnie. Częściej są schowane w szafie niż stoją w jej koszyku:


Tu nasze hity!

"Wieś" wyd. Olesiejuk kupiłam kiedyś za grosze w Rossmannie. Uważam, że jest to jedna z lepszych pozycji dla maluchów. Tam zwierzęta nie mówią, a owoce nie łypią na nas okiem. Są zgodne z pedagogiką Montessori. Ta książka jest jedną z serii. Gdyby Lilka była  mniejsza to kupiłabym chyba wszystkie...

"Poznaję kolory"- Lilka dostała na roczek i lubi ją do dziś. Bardzo ładne ilustracje i wielki plus za otwierane okienka. Później dokupiłam jej jeszcze z tej serii "Poznaję kształty"- też ciekawa.

"W dżungli"- książka "teatrzyk". Po otworzeniu książki na środku tworzy się otwór gdzie możemy my lub dziecko włożyć głowę i udawać zwierzęta. Świetna pozycja dla dzieci, które nie są zainteresowane książkami lub mają problem ze skupianiem wzroku.

"Reksio uczy: kolory i kształty"- w środku znajdują się realne zdjęcia przedmiotów, które są pokategoryzowane ze względu na kształt i kolor. Minimum raz dziennie ją przeglądamy, bo Lilka ma teraz okres sensytywny na kolory i kształty.

"Opposites"- "wyciąganka" z TK Maxx

"Pierwsze urodziny prosiaczka"- pisałam o niej tu

"Piłka Maksa"- oprócz ładnych ilustracji występuje tam kontrowersyjne słowo "głupi", które omijamy.

"Ela i Olek"- świetna książka, jedna  z ulubionych. Piękne ilustracje i zgodne z Montessori. Kupiłabym resztę serii bez wahania.


"Baby's day"- to właśnie "Baby's day" Lilka oglądała od małego. W książce są zdjęcia dzieci podczas codziennych zajęć. 

"Co słychać w mieście?" i "Co słychać na wsi"- naprawdę fajna seria. Ilustracje prawie jak na Czereśniowej, a i tekst jest bardzo realistyczny i opisuje prawdziwe sytuacje. Montessori by ją lubiła;)

"Ciało"- ujdzie  w tłoku. Lilka ją lubi, bo po tym jak nazwie wszystkie części ciała u dzieci w książce, to później nazywa swoje. Generalnie nie lubię tej serii ( a jest w każdym sklepie, księgarni, a nawet spożywczaku).

"Przyroda"- ta sama seria j.w. Słaba jest, bo kwiaty mają oczy inne zjawiska pogodowe również. Lilką ja lubi, bo jest tam tęcza.

"Kolory" A. Owsiński- bardzo fajna książka dla malutkich dzieci (nawet od 3 m.ż.). Cała książka  jest zbiorem łowickich wycinanek w prostych kolorach. Ciekawe i ładne! 

"Psy, pieski"- kartonowy przewodnik po rasach psów

Jeż- bez tytułu. Ładne ilustracje. Minus za pomylenie kaczki z gęsią.

Ach te zwierzaki "Kocięta"- wałkowana u nas może już od roku?



"Nazywam się Burasek", "Nazywam się Mruczuś"- dwie książeczki o przygodach zwierząt. Mało wyszukane rymy częstochowskie, ale dla 2-latka są ok.

"Hoppity frog" wyciąganka z TK Maxx

"Rzepka" "Ptasie radio" "Zoo" Tuwima- nowość u nas. Jeszcze się nie wypowiem, bo w tej samej paczce przyszło "Abecadło" z ilustracjami B.Butenki i tylko to teraz jest na tapecie.

"Mam oko na litery"- prezent od Brunka:) Lila jest na nią jeszcze za mała, ale czasami lubi ją przejrzeć.


sobota, 12 lipca 2014

W co się bawić? Piosenki z pokazywaniem

Jedną z form zabawy z muzyką i rytmem są piosenki z pokazywaniem.

 Lila ma na nie fazę odkąd skończyła rok. Zaczęło się od słynnej "If you happy and you now it...", później "The wheels of the bus..." i "Head and shoulders". Śpiewałam jej te piosenki w domu, w aucie, na spacerze i pokazywałam odpowiednie ruchy. Lilce od razu się spodobało i często mnie prosi żeby jej coś zaśpiewać.

Piosenek z pokazywaniem w naszym ojczystym języku znam tylko kilka i repertuar szybko nam się wyczerpał. Niedawno trafiłam na bardzo ciekawą płytę z muzyką. Jej nazwa to "Śpiewanki pokazywanki", a wydał ją Muzyczny domek. Podobają mi się teksty piosenek, a przede wszystkim muzyka i wykonanie. Płyty słuchamy w domu i w aucie. W środku są teksty wszystkich piosenek, co niewątpliwie ułatwia ich naukę.

A teraz kilka faktów terapeutycznych.
Jak śpiewanie piosenek wpływa na rozwój naszych dzieci?

- wpływają na kształtowanie  schematu ciała
- uczą naśladowania konkretnych ruchów
- dzieciom z dyspraksją ułatwiają kontrolę ruchów własnego ciała
- doskonalą umiejętność spostrzegania wzrokowego i skupiania wzroku
- uczą różnicowania słuchowego dźwięków
- niektóre piosenki, w których występują ruchy naprzemienne uczą sekwencji ruchów, przekraczania linii środka i płynnego przechodzenia z jednego ruchu do drugiego
- ćwiczą pamięć
- sprzyjają koncentracji
- wzbogacają słownik dziecka
- makroruchy (duża motoryka) pozytywnie wpływa na na mikroruchy (małą motorykę), czyli ruchy buzi i języka


Tę płytę wykorzystuje moja przyjaciółka- surdologopeda na zajęciach z logorytmiki  z dziećmi z niedosłuchem i bardzo ją chwali.



Płyta dostępna tu

-

czwartek, 10 lipca 2014

Smaczny targ

W sobotę byliśmy na Saskiej Kępie na Smacznym Targu. Jest to nowa inicjatywa stworzona również przez mieszkańców. Na targu było można dobrze zjeść (z 10 przyczep ze street food), napić się czegoś pysznego (miętowa lemoniada),zrobić eko zakupy, a i dzieci miały szereg atrakcji dla siebie.

 W ubiegły weekend organizatorzy stworzyli dla dzieci wioskę indiańską. Były wigwamy, malowanie twarzy  i inne wspaniałe atrakcje. 

A już w najbliższą sobotę na Smacznym Targu będzie dzień francuski. Dzieci będą mogły zagrać w prawdziwe francuskie bule. 

Po spędzeniu kilku godzin na Saskiej mogę stwierdzić, że jest to świetny sposób na spędzenie leniwego, sobotniego dnia w gronie rodziny i przyjaciół. 

A w Waszych miastach są takie imprezy?

Więcej o Smacznym Targu można się dowiedzieć tu








wtorek, 8 lipca 2014

Prace domowe (tylko dla mam o mocnych nerwach)

Dziś prezentuję pomoc, która ostatnio robi u nas furorę.

 3 paczki ryżu (kaszy, fasoli, mąki /dla hardcorowych mam/ + różne małe skarby+ łyżki+małe pojemniki, słoiki= zabawa na 2 godziny. 

Kto ma ogród to polecam takie prace na zewnątrz. Sprzątania zero, a jeszcze się doczekacie plantacji ryżu za rok;)

Po skończonej pracy zamiatamy podłogę lub włączamy odkurzacz.

Jest to świetna zabawa dla dzieci, które mają nadwrażliwość dotykową w obrębie dłoni. Prace z materiałem sypkim odwrażliwiają skórę. Dodatkowo dziecko ćwiczy koordynację ręka-oko, precyzję ruchów oraz cierpliwość (swoją i mamy;)






poniedziałek, 7 lipca 2014

Nowe taśmy wprost z dywanu by Tata


               Oto kompletny zapis soboty 5 lipca 2014 (kursywą zapis jak faktycznie wypowiadałaś)
ja też (ja tes) – to pierwsze słowa po przebudzeniu, pewnie chciałaś powiedzieć, że tak jak ja już nie śpię, tak i ty też
idziemy – taaaa, i od razu rozkazy! Czas wygramolić się z barłogu i iść się bawić!
mamo
pogodusie (podusie) – znaczy telewizor pójdzie w ruch, najlepiej żeby leciały Pogodusie!
udało się – oj chyba jednak leci Dora
zumi – a po niej Umi Zumi
dinuś
poduszką
włącz…inne, inne inne, jeszcze (włąc - jesce) – a tu typowy bunt po wyłączeniu odbiornika
bęben
okey
z tatą – a to wcale nie znaczy, że tata mu duży bęben!
backpack – no tak, tego słowka uczyła dziś Dora

piątek, 4 lipca 2014

Wyniki konkursu z HP

Kiedy dodawaliście komentarze pod postem z konkursem, zachwycałam się każdym Waszym pomysłem. Właściwie daliście innym czytelnikom (z także i mi) wiele pomysłów do wykorzystania w domu z użyciem drukarki. Bardzo Wam za to dziękuję! Ale jak wiecie nagroda jest tylko jedna i razem z firmą HP musieliśmy tego trudnego wyboru dokonać. And the winner is...

 
"Kochany synku (1rok 3 mies.)… gdybym miała drukarkę HP wydrukowałam bym Ci ...cały świat. W cichym domowym zakątku pokazałabym Tobie bogactwa tego świata.
W upalny dzień wydrukowała bym Ci niedźwiedzie polarne biegające na puszystym śniegu i pingwiny cesarskie na krze lodu a w Twe łapki włożyłabym kryształki kruszonego lodu...
W zimowy, nudny, długi wieczór wydrukowałbym Tobie gorące słońce świecące nad tropikalną plażą a wydruk ten wykleiłabym piaskiem i muszelkami być mógł widzieć, czuć i doświadczać niesamowitych wrażeń. ..
Wydrukowałabym Tobie piękne wielokolorowe kwiaty a wydruk spryskała perfumami o kwitowym zapachu być mógł widzieć, czuć i doświadczać piękna tego świata.

Kochana córeczko (4 latka)… gdybyśmy miały drukarkę HP wydrukowałabym Ci tęczę i przywiesiła ją Tobie nad łóżkiem byś mogła jej w końcu dotknąć.
Wydrukowałbym Tobie każde z twych ukochanych zwierząt którymi się interesujesz, Ty zaś mogłabyś powycinać je i przykleić na swój globus i mogłabyś mogła uczyć się gdzie znajduje się ich środowisko naturalne oraz jakie tereny one zamieszkują.
Na suficie przykleiłybyśmy wycięte wydruki wszystkich zagrożonych gatunków ptaków a zawłaszcza tukana tęczodziobego i amadyńca którego uwielbiasz za niesamowicie piękne ubarwienie.
Na każdej ze ścian naszego mieszkania przykleiłybyśmy wydruki zwierząt z najróżniejszych zakątków świata. Zostałabyś, tak jak marzysz, podróżnikiem i przyrodnikiem już dziś.
Wchodząc do kuchni przeniosłabyś się na Arktykę i mogła podziwiać arktyczne zające, śnieżne sowy, kajguliki, biełuchy czy orki.
Łazienkę przemieniłybyśmy w Ocean a tam mogłabyś zachwycać się pięknem błazeneków i papugoryb które prezentują Twój ulubiony kolor a nawędy i połykacze wydrukowane na drukarce Hp mogły by nas nawet przerazić.
Amazonię urządziłybyśmy sobie w salonie. Ararauny, drzewołazy, skali kurki i tukany zadziwiałyby nas swoimi kolorami.

Ja natomiast, szkraby moje kochane, drukowałabym sobie raz w miesiącu skan Waszych rączek i nóg które tak bardzo UWIELBIAM je całować i tulić by mieć niesamowitą pamiątkę Was samych.

I obiecuję Tobie córeczko, że z nową drukarką drukowałabym Tobie OD RAZU wszystko o co zawsze mnie prosisz, bo drukowanie byłoby w końcu miłe i przyjemnie. Nie wiązałoby się z wyciąganiem starej ciężkiej drukarki z szuflady i szukaniem kabli czy wciąganiem papieru. "
 
Gratulujemy! Skontaktuję się z Tobą meilowo:)
 

czwartek, 3 lipca 2014

BibLILOteczka- Liczę do 100

Co zazwyczaj można liczyć do snu? Barany, owce...
 
Pomyślałam, że można też liczyć misie!
 
 Plan jak zwykle był świetny... Zbliża się pora drzemki. Lila zabiera książkę, kocyk i lampkę do swojego łóżka. Kładzie się na poduszce, otwiera książkę, a tam przepiękne ilustracje i historia, która zamiast powoli usypiać coraz bardziej pobudza moje dziecko.
 
 Lilka już nie leży na poduszce, a siedzi i krzyczy "Misie, misie!". No i cały plan poszedł na marne;) Od dziś już wiem, że ta książka nie jest do usypiania, a do świetnej zabawy! Magali Bardos wymyśliła niesamowitą historię i wcale się nie dziwię, że stała się międzynarodowym hitem.
 
Magali Bardos- "Liczę do 100" wyd. Babaryba
 
 

 
  Kocyk-Nuda
Lampka- Beaba

środa, 2 lipca 2014

Bezpieczny sen dziecka

Od dawna miałam zamiar napisać ten post. Układałam go sobie w głowie linijka po linijce...
Kiedy byłam w jeszcze w ciąży z Lilą było oczywiste, że jak się urodzi będzie spała w swoim łóżeczku. Wydawało nam się to najbardziej naturalne. Podczas przygotowywania wyprawki nie myślałam jeszcze o pościeli do łóżeczka, poduszkach, ochraniaczach na szczebelki. Pomyślałam, że życie zweryfikuje moje plany. Kiedy urodziła się Lilka i po tygodniu w końcu wróciłyśmy do domu mogłyśmy  robić tak jak uważamy za słuszne. W szpitalu był zakaz spania razem z dziećmi w łóżkach.  Pierwsze zdjęcie jakie jej zrobiliśmy w domu było w jej własnym łóżeczku. Jednak niestety ta miejscówka nie przypadła jej do gustu. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałam o rodzicielstwie bliskości i postępowałam tak jak podpowiadał mi instynkt. Kiedy którejś nocy wstałam chyba 5 czy 6 raz żeby wyjąć Lilkę z łóżeczka i półprzytomna nakarmić ją... pomyślałam dość! Musimy spróbować czegoś innego... Przełożyliśmy się z D. w poprzek łóżka żeby było więcej miejsca i Lila wylądowała między nami. Jak się budziła to karmiłam ją i zasypiała. Wszystko świetnie, tylko niestety po takich nocach nie byłam wyspana ani ja, ani D. Nie wiem dlaczego, ale siedział w nas paniczny strach, że przygnieciemy Lilkę, nakryje się kocem na głowę i udusi. Ja i tak podczas karmienia nie spałam, bo Lilka mocno ulewała i  musiałam to kontrolować. A w czasie kiedy już spałyśmy D. budził się co 15 minut i sprawdzał czy wszystko jest ok. Aż któregoś dnia,  obudziłam się w środku nocy, a Lilka  przylegała całą swoją twarzą do mojego brzucha i była pod kołdrą. Wystraszyłam się niesamowicie i od razu ją odłożyłam do łóżeczka. Po tygodniu spania razem stwierdziliśmy, że to niestety nie jest dla nas. Powoli Lilę oswajałam z łóżeczkiem. Mama mi doradziła żeby wkładać jej do łóżeczka T-shirt, w którym chodziłam cały dzień aby mogła poczuć zapach bezpieczeństwa. Wiecie, że to działało? 
Pościeli nie używałam do roku. Zwyczajnie się bałam, że naciągnie sobie kołderkę na głowę. Ochraniacz na szczebelki uznałam za zbędny gadżet, a nawet wydawał mi się niebezpieczny. Miałam przed oczami obraz Lili przylegającej mocno twarzą do mojego brzucha. Nie wiedziałam też czym ją mam nakrywać. Jedynym sensownym wyjściem wydawało mi się ubieranie jej w body z długim rękawem i pajaca. Aż w końcu odkryłam śpiworki. Świetna sprawa, ogrzewały jej małe ciałko, a ja byłam pewna, że bezpiecznie śpi w swoim łóżeczku. Lila spała w śpiworkach do roku. Później już była bardzo mobilna i kupiliśmy jej pościel. Po co to wszystko piszę? Żeby pokazać Wam, że trzeba zdać się na instynkt. Nie postępować ślepo według jakichś zasad.
W Polsce firma Gro propaguje bezpieczny sen dziecka. Uważam, że jest to świetna inicjatywa. Na stronie http://bezpiecznysendziecka.pl możecie przeczytać więcej informacji na ten temat.
Pamiętaj:
  • układaj dziecko do spania na pleckach
  • nie dopuść do tego żeby dziecko uległo przegrzaniu
  • pilnuj żeby główka dziecka była zawsze odkryta
  • układaj dziecko  w łóżeczku tak, aby nóżki przylegały do ścianki łóżka jeżeli je czymś przykrywasz. Alternatywą może być wspomniany przeze mnie śpiworek.
  • Szczególnie niebezpieczne jest spanie z dzieckiem kiedy mama albo tata:- są osobami palącymi – nawet jeśli nie palą w łóżku ani w domu,
    - pili alkohol,
    - znajdują się pod wpływem leków lub środków nasennych,
    - odczuwają silne zmęczenie,
    - a także gdy dziecko przyszło na świat przed 37 tygodniem,
    - gdy dziecko w chwili narodzin ważyło poniżej 2,5 kg
  • karm piersią. Karmienie sztuczne może wpływać na rozwinięcie się zespołu nocnego bezdechu.


Pościel i wypełnienie- Ikea
Lampka Pixi- Beaba

wtorek, 1 lipca 2014

dwadzieścia jeden

Kilka dni temu Lilka skończyła 21 miesięcy.
 
Co nowego działo się przez ten miesiąc? Niewątpliwie był to czas, w którym nastąpił wysyp nowego słownictwa. Lilka mówi już zdaniami. 
Wczoraj powiedziała /wymowa orginalna/- "Gołąby jedzią bułkę"- chodziło o kaczki, ale to szczegół.
 
Czasami jak coś powie to nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Sytuacja z wczoraj. Ok 20 pukanie do drzwi. A Lila od razu krzyczy "Kuliel psysedł". To byli  panowie z administracji, spisywali stan liczników, ale córka przyzwyczajona, że tylko kurier do nas puka od razu podciągnęła odwiedzających pod jedną kategorię.
 
Cały czas, w chwilach ekscytacji, zaskoczenia krzyczy "O maj gad". Niestety to mój tekst. Ja już tak dawno nie mówię, ale córce tak bardzo się spodobało, że nie myśli o zapomnieniu tych trzech słów.
 
Zaczyna interesować się kolorami. Ale w jej słowniku istnieją tylko 3: grantowy, czerwony i zielony. Używa ich naprzemiennie, ale raczej rzadko udaje się jej trafić.
 
Liczy od dwóch do ośmiu.
 
Robi rurkę z języka.
 
Od wczoraj uwielbia piosenkę "Dzik jest dziki" i prosi nas "Tata, piewaj dzika".
 
Powoli zaczynają pojawiać się neologizmy (moje ulubione). Na obrazkach są: pralka, zmywarka, lodówka. Obok jest piekarnik. pytam ją "Co to jest?", a ona pewna siebie odpowiada "Piekalka"- piekarka ;)
 
Powoli też przyswaja tworzenie liczby mnogiej. W książce widzi Peppę i Georga. Pytam ją "Kto to jest?" a ona odpowiada "Peppy".
 
 

 
 
 
 
 
Lilka ma na sobie:
-T-shirt Zara
-Legginsy Mini Rodini- szarpnęłam się, a co:) Teraz są % tu