Jesteśmy jeszcze w szpitalu, więc pisze szybko co by chociaż trochę zaspokoić Wasza ciekawość.
Zaczęło sie od skurczy, które mnie obudziły o 5.30 rano 26.09. Wydawało mi sie, ze to może po wczorajszym sushi, ale powtarzalo sie regularnie. Zupełnie inaczej je sobie wyobrażalsm. Myślałam, ze będzie twardnial brzuch,ale ból bardziej przypominał dolegliwości zoladkowe. Jak zaczęłam je mierzyć to okazało sie, ze są co ok 3 min i trwają 50 s. Stwierdziłam, ze to chyba to i zadzwoniłam do mojej poloznej, która miałam wykupiona do porodu. Położna powiedziała, ze mam sie wykąpać, zjeść śniadanie i zadzwonić za pól godz. Miała tez bardzo zła wiadomość... w szpitalu nie było żadnego wolnego miejsca. Powiedziała, ze musimy wytrzymać w domu a w szpitalu spotkamy sie o 9, no jak będzie zaawansowany poród to nas nie odesla do innego. Z tego stresu skurcze zaczęły występować rzadziej- co 4 min. Zrobiłam kanapki, skakalam na piłce, dopakowalam torbę i ruszylismy do szpitala. O 9.20 byliśmy na miejscu na ip. Położna juz na mnie czekała. Po badaniu okazało sie, ze mam juz 5 cm rozwarcia. Bardzo sie ucieszylam, bo nie bolało mocno. Niestety położna powiedziała, ze musimy czekać na sale... O 11.20 znaleźliśmy sie na porodowce. Tam juz miałam 7 cm rozwarcia i o 13.55 Lilka wylądowała na moim brzuchu. To był najpiękniejszy moment mojego życia:) niesamowite uczucie. D. był cały czas ze mną. Bez niego nie dałabym rady. Jest ideałem mężczyzny. Lilka ważyła 3800 i mierzyla 57 cm. Dostała 10 punktów. Od razu pediatra podciela jej wedzidelko, bo zauważyłam, ze jest dość krótkie. Jest wspaniała! Nie wiedziałam, ze można od razu kogoś tak pokochac. Najprawdopodobniej jutro wyjdziemy ze szpitala:) będę sie odzywać jak sie ogarnę. Alez jestem szczęśliwa!
P.s. Dałam radę bez zzo i oxy.
cu-do!!! czekamy na Was,odpoczywajcie :))
OdpowiedzUsuńŚliczna, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńjejku pozazdroscic tak idealnego porodu:))) super, sliczny dzidzius, gratuluje jeszcze raz
OdpowiedzUsuńKochana, super Ci poszło i do tego szybko.. Fajnie:-) Lilka uroczą:-)
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje!!! Zazdrość u mnie w tym momencie nastąpiła, że już masz swojego Malucha przy sobie;-) Po opisie porodu nie było chyba aż tak mocno tragicznie chociaż zamarłam jak przeczytałam, że nie było początkowo miejsca w szpitalu! Szybkiego powrotu do domku! ps. dziś idziemy na sushi, może i mnie z rana jutro "coś" weźmie;-))
OdpowiedzUsuńTo się nazywa chyba idealny poród. Bez zzo, oxy, mama uśmiechnięta :)
OdpowiedzUsuńLilka jest cudna :)
To piękny poród;) Gratulacje;)
OdpowiedzUsuńWspaniale! Gratuluję! I oczywiście zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratulujemy!
OdpowiedzUsuńMalusi Lili! włoski ma chyba czarne i długie???
OdpowiedzUsuńSuper że poród taki łagodny!ja nie mam takich pięknych wspomnień....
Jeszcze raz zdrowia dla Lili:* i wytrwałości dla mamusi!
JUHU ! Gratulacje, wracajcie do domu i nadawajcie często!
OdpowiedzUsuńgratulacje, witam na świecie :))))
OdpowiedzUsuńLilka jest cudowna! Gratulacje!!! :*
OdpowiedzUsuńTe Lilki coś w sobie chyba mają, że mam podczas porodów nie męczą... :) Ja też mam Liliankę, a poród (pierwszy) trwał 3h i bez zzo. :)
OdpowiedzUsuńChyba Ci zazdroszcze takiego porodu :) I takiej cudnej córki także! Piękna jest!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję :)
gratulacje!
OdpowiedzUsuńoraz "nie bolało mocno" - boże, pozazdrościć kobieto! - u mnie do 4 cm dochodziło w bólach piekielnych za pierwszym razem!
Miałam tą samą sytuację odnośnie braku miejsc na salach porodowych. Niefajna sytuacja. Ja przetrwałam w domu od 4 rano do 11:30.
OdpowiedzUsuńJa też mam Liliankę:) Urodzona 28.08:) Mój poród był super-bolało ale z perspektywy czasu określam ten ból jako do przezycia:) Jest cudownym zdrowiuśkim i ślicznym dzieckiem:) Rodziłam 2,5 h rowniez bez znieczulenia, teraz malusia słodko śpi a mama ma czas dla siebie:)) Odkąd skończyla 2 miesiace przesypia całe noce a matka w tym czasie buszuje po blogach:))
OdpowiedzUsuńŚciskam malusią i pozdrawiam WAS!!