Strony

wtorek, 25 marca 2014

Jak wspomagać rozwój mowy?

Każdy z nas ma ogromny wpływ na to jak i kiedy będą mówiły nasze dzieci. Pewnie jesteście ciekawi jak w sposób naturalny stymulować rozwój mowy dziecka.
  • karm piersią- podczas jedzenia mleka mamy dziecko naturalnie ćwiczy mięśnie aparatu artykulacyjnego
  • rozszerzaj dietę metodą BLW- kiedy dziecko już samo siedzi jedząc stałe pokarmy również ćwiczy aparat mowy, a dodatkowo ćwiczy koordynację ręka-oko i prawidłowy chwyt
  • w miarę możliwości nie stosuj smoczków, butelek- a po pierwszych urodzinach pożegnajcie gumowego przyjaciela- pisałam o tym tu
  • zamiast niekapków używaj Doidy cup w domu, a na spacerach bidonu ze słomką (zwróć uwagę żeby rurka była na środku warg i żeby maluch jej nie gryzł)
  • stosuj tzw. "kąpiel słowną"- "kąp" dziecko w słowach. Wykonując daną czynność opowiadaj dziecku o tym, co robisz np.: " Założymy bluzkę. Tak, ta bluzka jest czerwona. Na tej bluzce jest pies. Pies robi hau. Najpierw włożymy lewą ręką, a później drugą" itd. Oczywiście, mówimy w taki sposób jak czujemy, nie sztucznie. Mówimy w miarę powoli, używamy naturalnej intonacji
  • przy malutkim dziecku pochylaj się bardzo blisko- na wyciągnięcie jego rączek. Pozwalajmy badać swoją twarz. Nazywajmy części twarzy.
  • karmiąc butelką bierz dziecko na ręce i podczas karmienia również do niego mów
  • staraj się aby otoczenie było ciekawe i stymulujące. Nie polecam leżaczków, pisałam o tym tu
  • od samego początku używajmy onomatopei czyli wyrażeń dźwiękonaśladowczych, to od tego niewinnego "miau" dzieci zaczynają mówić. Tak jak już kiedyś o tym pisałam, bardzo polecam "Księgę dźwięków" tu
  • mów do dziecka jak do dorosłego człowieka- nie spieszczajmy "ziałuś ciapećke Malcinku"
  • powtórz po dziecku prawidłowo, ale nie wymagaj powtórzenia- "Mama, mam pępka" "Tak, masz pępek"
  • podpieraj słowo gestem- również kiedy dziecko coś pokazuje nazywaj to
  • motywuj do mówienia- nie przerywaj kiedy mówi
  • czytaj dużo książek- najpierw dziecko posiądzie słownik bierny, a dopiero później czynny, czyli najpierw zacznie rozumieć dane słowo, a później zacznie je mówić
  • śpiewaj dziecku- nawet jeżeli nie masz głosu, ono i tak uważa, że robisz to lepiej niż Monika Brodka. Świetne są wierszyki i piosenki z pokazywaniem. Sporo ciekawych zabaw i piosenek możecie znaleźć tu
  • dmuchajcie, chuchajcie i parskajcie- wygłupiajcie się przed lustrem
  • stosuj pytania otwarte, czyli takie pytanie, na które nie da się odpowiedzieć  "tak" lub "nie" (nie dotyczy mam dwulatków;)
  • woź dziecko w wózku przodem do siebie i rozmawiajcie, śpiewajcie i opowiadajcie
  • ćwiczcie dłonie- precyzyjne ruchy rąk, czyli mała motoryka ma ogromny wpływ na rozwój mowy. Pola ruchowe ręki oraz narządów artykulacyjnych znajdują się w sąsiadujących okolicach w korze mózgowej (A. Regner). /BLW!!!/
  • jeżeli Twoje dziecko jest dwujęzyczne zawsze mów do niego w swoim ojczystym języku, a tata w swoim.
 
Jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości co do rozwoju mowy swojego dziecka pójdź do specjalisty. 26. 04.2014 r. to dzień bezpłatnej diagnozy logopedycznej. Informacje na ten temat możecie znaleźć tu
 

32 komentarze:

  1. Trzy punkty zawalilam... Nie karmiłam piersią, był smok i niekapek i mimo ze gadalsm to mało było tych dźwięków nasladowczych... Zaczęliśmy jak Felus miał jakos 13 miesiecy... Wcześniej nie było sensu tak myślałam.
    Mamy ta książeczkę ale on jakos do niej nie ciągnie. Woli inne...
    Reszta nam wyszła spontanicznie i widzę ze prawidłowo:))) a śpiewam i gadam cały czas:))))

    I jeszcze jedna ciekawostka: w Niemczech nikt, mówiąc do dziecka nie robi tego po "dziecinnemu" wszyscy mówią tak jak sie mowi normalnie:))

    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, ja mam wrażenie, ze w krajach zachodnich w ogole mniej sie skupia na dziecku. Czasami mam nawet wrażenie, ze to lepiej.
      Ale i tak Wy juz zrobiliście mega krok do przodu wywalajac smoka.

      Usuń
  2. świetny wpis, dzięki za cenne wskazówki
    muszę wykluczyć niekapki u syna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje:) polecam bidony lub zwykle kubki. Pozdrowionka

      Usuń
  3. Rewelacyjny post! Chcemy wiecej:) "Ksiege dzwiekow" mamy i uwielbiamy:)
    P.S Logopedie studiowalas podyplomowo, czy to byly piecioletnie studia?
    Przepraszam za brak polskich liter.

    Dominika&Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki:) 5-letnie magisterskie.
      Pozdrawiamy!
      P.s. Wasza księga tez jest w 5 tomach? Moja czytelniczka podatnika mi pomysł jak ja ogarnąć w całość:) moze to pokażemy w przyszłym tygodniu

      Usuń
  4. Mogłoby się wydawać, że jestem perfekcyjną mamą;)Spełniam wszystkie punkty. Hmmm mam nadzieję, że to dobra inwestycja na przyszłość;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No my trochę te niekapki za długo używaliśmy :-( Mały ma dwa lata i nie wiele mówi, ale resztę zaleceń stosujemy i dziękujemy za świetny wpis!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam! Trafilam tu w sumie przez Instagram i jeden komentarz! Nie powiem bardzo mnie zaciekawil temat! Ja tez musze przyznac ze u mnie kilka punktow zostalo nie spelnionych! Nie karmilam piersia bo mi sie nie udalo, smoka uzywamy glownie w nocy i na 'zadanie' , przez ostatnie dni czesciej przez trzydniowke. Czasem smoka nie ma wogole bo go nie potrzeba ale czasem jest…Z niekapka i papek to w sumie wyleczylysmy sie same tzn. moja Sofie nie chciala ich od poczatku i w sumie od razu z mleka przeszlysmy na 'dorosle jedzenie' pijemy z kubka i jemy widelcem i lyzka ( to akurat tez po czesci zasluga przedszkola) czasem ze slomki( nie wiem czy dobrze czy nie?) Ale o co mi chodzi…otoz mieszkam za granica i mam nadzieje ich moje bledy nie spowoduja problemu dla mojej coreczki w porozumiewaniu sie 2 jezykami. Coz zobaczymy :) Poki co slowa sie pojawiaja. W 2 jezykach troche po szwedzku troche po polsku :) Czekam na te najwazniejsze :) P.S. moja coreczka skonczyla 20 miesiecy. Pozdrawiam Mama Sofie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:) najważniejsze jest to zebys mówiła do swojej córeczki zawsze po polsku. Jezeli jej tata jest obcokrajowcem to tez niech tylko mowi do niej w swoim ojczystym języku. Nawet jezeli Ty mówisz biegle po szwedzku to mow do niej po polsku. Inaczej mocno zamieszacie jej w głowie.

      Usuń
    2. Bardzo interesujący temat :) i ogólnie świetny blog! Właściwie wszystkie punkty zachowałam przy mojej już 3,5-letniej córeczce, poza (niestety) karmieniem piersią. Dobre decyzje nie były raczej moją zasługą a wyborem dziecka, które samo odrzuciło smoczek w pierwszym tygodniach życia, nie chciało jeść papek, tylko od razu przeszło na "konkrety", a niekapek po jednym podejściu przestał wogóle istnieć. Dziecko dużo raczkowało, bawiło się taplając w galaretce, mieszając mąkę, fasolę i groch, przepuszczając piasek prze małe paluszki w piaskownicy. Z mówieniem niewiele mogłam zdziałać jako mama pracująca od 6 miesiąca życia dziecka - jestem tłumaczką kilku języków, półroczna przerwa była najdłuższą, na jaką zgodzili się moi klienci - więc po ponad 8 godzinnym niebycie w domu i używaniu aparatu mowy non stop nie miałam siły godzinami konwersować z dzieckiem. A efekt taki:
      Dziecko w wieku 11 miesięcy komunikowało z otoczeniem używając około 200 słów (nie licząc dźwiękonaśladowczych), w wieku 15 miesięcy zaczyna mówić prostymi zdaniami, 1,5-roczne dziecko płynnie mówi, ale sepleni, przestawia czasem sylaby, nie zawsze uwzględnia oboczności tematu, używa podstawowych słów w języku angielskim, liczy do 10 po polsku i w trzech językach obcych. 2-letnie dziecko ciągle zadaje pytanie: a jak to jest po angielsku???, 2,5- letnie komunikuje w podstawowym zakresie po angielsku, 3- letnie dziecko wymawia r, ż, sz, dż, cz, prosi mnie, żebym mówiła do niej po rosyjsku, 3,5-letnie dziecko rozumie co mówię do niej po rosyjsku, śpiewa piosenki po niemiecku, doskonale odróżnia od siebie trzy języki obce, wybiera w którym mam do niej mówić, z tatusiem rozmawia po polsku i po angielsku, jak widać dziecko jakoś to sobie poukładało. Zakładam, że córeczka ma predyspozycje językowe i gdyby nie one, to niewiele mogłabym zdziałać jako popołudniowa mama, tak więc i tak mocno stawiam na genetykę :)
      A trafiłam na blog przez poszukiwania zdjęć torby o'bag w kolorze skalistym :))) Cieszę się bardzo, że są takie zaangażowane mamy jak Ty! Serdecznie pozdrawiam! Ania

      Usuń
    3. Niesamowite jest to co piszesz. Z pewnością bardzo duży wpływ mają geny, jak i stymulacja. Mój mąż też włada kilkoma językami (w tym węgierskim;) i również widzę u Lili duże zainteresowanie. Wrzucałam nawet na instagramie filmik jak Lili śpiewa "If you happy and you know it clap your hands":)
      Dzięki za miłe słowa, działają motywująco. Mam nadzieję, że jeszcze będziesz do nas zaglądać:)
      p.s. A kupiłaś o bag?

      Usuń
    4. Piękne jest to, że dziecko dzięki swej wewnętrznej ciekawości rozwija się - i teraz pytanko: czy ono rozwija się samo, czy też my je rozwijamy??? Czy stymulowanie z naszej strony ma wogóle sens? Często mam wrażenie, że ja tylko odpowiadam na potrzeby dziecka, moje prowokacje nie zawsze uwieńczone zostają sukcesem (najczęsciej z grzeczności tylko dziecko podejmuje temat, a potem i tak podąża w kierunku własnych zainteresowań) - sukcesy odnosimy niemalże wyłacznie wtedy, kiedy inicjatywa wychodzi od mojego dziecka - np. to był akurat drobiażdżek, ale nasze życie właśnie z takich się składa: Zochna w wieku niecałych dwóch latek prosiła mnie o przeczytanie bajki w j. rosyjskim o czerwonym kapturku - toteż czytałam wyłącznie po rosyjsku bez polskich komentarzy (a książeczka do super krótkich nie należala) - córeczka poprosiła mnie jeszcze kilka razy o odczytanie bajki, po czym mówi: "mamusiu, wołk cyil wilk??" i tak dalej wymieniała to co jej się w główce w pary połączyło :) radości mojej nie było końca :)
      Jeśli Lila śpiewa już piosenki po angielsku, to i Wam jest multijęzyczność wróżona :) choćby ze względu na uwarunkowania - tata multilingwalny i to jeszcze z węgierskim!!!! :) obiecuję rzucić okiem na Instagram :) (w pracy mam zablokowany dostęp ;).
      Nie mogę się powstrzymać i jeszcze raz wychwalę Twój blog - poruszasz niezwylke ważne kwestie w wychowaniu dziecka, bardzo cenię Twoje podejście do zdrowego odżywiania i przecudne fotografie - zakładam, że nie jest to tylko zasługa dobrego sprzętu, ale przede wszystkim świetnego oka i artystycznej duszy po jego drugiej stronie! Obiecuję zaglądać - tym bardziej, że odnajduję często wiele elementów ze świata mojej Zosi :) np. Zakamarkowe książeczki, ciuszki next (uwielbiam), drewniane zabawki (mnie zachwycają - moje dziecko niekoniecznie, ale się pobawi ;). Uważam, że powinnaś zawodowo zajmować się pisaniem i matczynym "poradnictwem" :) Co do o bag - otóż zakupiłam :) długo wahałam się pomiędzy skalistym a piaskowym - ostatecznie wybrała moja córeczka i postawiłyśmy na piaskowy. Zamówiłam torbę ze sznurkami i z organizerem w kolorze naturalnym - mam nadzieję, że nie pożałuję bo cena organizera jest ciut przeszadzona.. Tymczasem torba w drodze, a ja czekam z niecierpliwością na kuriera :)
      Pozdrawiam wiosennie z Poznania :) Ania

      Usuń
    5. Aniu, postawa o której piszesz, czyli podążaniu za dzieckiem jest mi bardzo bliska. Dokładnie tak postrzega rozwój Maria Montessori (masz styczność z tą metodą, bo Twój komentarz jest bardzo montessoriański?). Zgadzam się, że to dziecko nam pokazuje, którą drogą chce podążać, a my jedynie odpowiadamy na jego potrzeby. Stymulacja ma największy sens kiedy dziecko nam pokazuje, że ma obecnie okres sensytywny na daną czynność. Czyli jest np. tak jak Lila żądna nowych słów. Cały czas pyta: co to? kto to? itp. itd. Dzięki właśnie podążaniu za dzieckiem obserwujemy na co obecnie jest teraz największe "zapotrzebowanie". Lila oprócz rozszerzania słownika jest bardzo zainteresowana kształtami. Dlatego też z każdej strony jej pokazuję, że to np. ten balon ma kształt koła. Dzięki temu dzieci się szybciej uczą! Nie można tego okresu przegapić, bo jeżeli minie, a dziecko nie dostanie tej wiedzy to w późniejszym czasie będzie jej trudniej tę umiejętność posiąść. Tak jest np. z literami. Montessori uważa, że okres sensytywny na litery jest w 3 r.ż. i jeżeli np. przegapimy tę fazę wrażliwą to w wieku 6-7 lat będzie o wiele trudniej uczyć się czytać i pisać.
      Napisz mi proszę w jaki sposób "uczyłaś" Zosię obcych języków. Może masz jakieś fajne książki do zaproponowania? Lilka obecnie uwielbia piosenki po angielsku. Jej ulubiona teraz to "Happy" Pharella Williamsa- gust ma po matce hehe. Bardzo często mnie prosi: "Mama, hapi" no i wtedy tańczymy. Nie chce właśnie przegapić jej fazy wrażliwej na inne języki. W jednym ze źródeł czytałam, że jest to okres około 2 lat, ale widzę, że u Lilki właśnie teraz trwa.
      Matko, dzięki za te miłe słowa. Staram się, żeby ten blog nie był tylko o gadżetach i ciuchach. A dostaję nawet pozytywny feedback, że jednak moje posty są potrzebne (pochwalę się a co! 4 mamy odsmoczkowały dzieci po poście o "złych sokach"
      A co do obag to ja jestem bardzo zadowolona, właśnie zrobiło się cieplej i zamieniłam czarne uchwyty na piaskowe i już zupełnie inaczej wygląda.
      Pozdrawiamy:)

      Usuń
    6. Dawno temu otarłam się o żłobek/przedszkole Montessori, ciut ciut o samej teorii poczytałam, możliwe, że zaczęłam realizować coś, co mi utkwiło w pamięci długotrwałej :) z drugie strony moja mama od dziecka traktowała mnie poważnie i wsłuchiwała się w moje potrzeby – tak więc całe nastawienie do dziecka i chęć „dostosowania podaży do popytu”, a nie realizowanie własnych marzeń wynikają raczej z matczynej miłości.
      Co do okresu sensytywnego na litery – to bardzo ciekawe… faktycznie Zosia w drugim roku życia „łykała” literki – jako 18m dziecko zmagała się ze słowem AVENT – odczytała je w następujący sposób: A, trójkąt, trzy, T jak tata :) n pominęła zupełnie, e odwrócił jej mózg i odczytała 3 :) pamiętam, że zbierałam szczękę z ziemi, bo było to dla mnie coś niesamowitego :) a teraz zainteresowanie literkami jest takie sobie – określenie słabe będzie właściwe – Zosia odczytuje tylko znane wyrazy – tak jaby nauczyla się literować na pamięć – ponoć teraz jest trend nauczania czytania globalnego – co o tym sądzisz??? Zakupiłam nawet specjalny zestaw do nauki czytania metodą Domana – Zochna bardzo lubi te karty z wyrazami i ilustracjami – pyta mnie często, czy sobie pozgadujemy :) więc wszystko staje się jasne – dziecko zgaduje, a nie czyta :) no i raczej bawią ja same ilustracje, układa historyjki do obrazków, czytanie nie jest on top ... może coś przegapiłam i zaniedbałam...
      Zosia „uczyła” się i „uczy” nadal języków dokładnie w taki sam sposób jak, uczyła się polskiego – co to i kto to zastąpiły pytania „a jak to jest po angielsku/rosyjsku”, o niemiecki pyta najmniej – ale chętnie śpiewa niemieckie pioseneczki i wówczas pyta o poszczególne wyrazy. Właściwie języki się przeplatają, jak miała roczek oglądała z przyjemnością bajki w j. angielskim „Angelina Ballerina” (cudna muzyka w tle!) w czasie, kiedy ja gotowałam obiad, później doszły piosenki angielskie na you tube, no i nie ukrywam, że zakpiłam na allegro mnóstwo książeczek w języku angielskim – Zosi biblioteczka w j. angielskim to ok 300 książeczek – część z nich przeczytałyśmy :) raz po angielsku raz po polsku – nigdy nie mieszałam języków. Biblioteczka rosyjska jest już bardziej uboga, z kursów dla maluchów mogę polecić na you tube bajeczkę Спокойной ночи малышы. Jeśli chodzi o kurs języka angielskiego polecam serdecznie Pingu’s English na różnych poziomach – rewelacja – szczególnie płyty cd i dvd – kurs ten bardzo odpowiada mi pod względem estetycznym, nie jest przesłodzony i nie bije po oczach jaskrawymi kolorami, postaci też nie przypominają tych z wytwórni Disneya, ogólnie rzecz biorąc brak kiczu, toteż nadmiar bodźców wzrokowych nie przeszkadza dziecku w nauce :) polecam zajrzeć na stronę http://www.pingusenglish.com.pl/ - drobna wskazówka – na stronie napisano, że kurs przeznaczony jest dla dzieci od 3 roku życia (stanowczo za późno na level 1), i nie kupowałabym podręczników – w ogóle z nich nie korzystamy – sama nigdy nie korzystałam z podręczników – są taaakie szkolne i nudne :///
      Poza tym językami bawimy się na spacerach, w zupełnie naturalnych sytuacjach codziennych, często też lale i misie mówiły u nas w różnych językach – ot wsjo!
      Sądzę, że Twój blog będzie bardzo pomocny dla wielu mam, osobiście lubię go przeglądać – nawet zrobiłam ostatnio owsiankę wg Twojego przepisu :) ogólnie pyszna! Z jednym tylko miałam problem - musiałam dość intensywnie żuć – może za dużo migdałów dałam ;)) Zosi też smakowała – następnym razem zrobię dla niej w osobnym garnuszku bez migdałów - muszę popracować nad moim wykonaniem :)
      Dziś dostanę moją obag :D nie mogę się doczekać :) O gadżetach też pisz proszę – bo masz świetny gust! :) Dobrze, że Lila go odziedziczyła :) Trzymajcie się Dziewczyny!

      Usuń
  7. bardzo dobry 'poradnik' ;)
    My smoczka nie używaliśmy wcale, chociaż od strony męża rodziny często słyszałam, ze smoczek jest potrzebny, a ja jeszcze w ciąży się zaparłam i powiedziałam, sobie, ze nie kupię i nie będziemy używać. Dostaliśmy dwa smoczki w szpitalnym pudełku. Wylądowały w śmiechach :)
    Od 6m. podczas rozszerzania diety tylko i wyłącznie blw, jest antybutelkowy do 8 miesiąca dostawał wszelkie płyny do picia oprócz cyca łyżeczką, później załapał słomkę. Od 12m. je sam łyżką, widelce jak i pije z dorosłego kubka czy zwykłej butelki bez dziubka. Co na roczku wywołało wielkie zdziwienie, ze sobie krzywdę zrobi widelcem o.O.
    Dużo do niego mówiliśmy, mówimy, mam wrażenie, że non stop gadam. (Często się łapię jak idę sama, ze zdarza mi się powiedzieć na głos, 'tak to jest auto etc :D)
    Nie wiem czy smoczek ma jakiś duży wpływ na mowę, ale wydaje mi się, że tak - bo moja bratanica od 9 miesiąc używała smoka (znalazła gdzieś w domu i załapała) podczas tamtego lata była w PL mając 23 miesiące, mówiła bardzo malutko, zgubiła dwa smoczki, innego nie chciała, przez dwa dni był lament bo do drzemki i spania innej opcji nie było, ale bratowa przetrwała - oczywiście wróciła do UK smoczka nie kupiła i po paru dniach Młoda rozruszała się tak z gadaniem, że jestem w szoku :)
    się rozpisałam :D

    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  8. Super wpis Aniu!:) My z mówieniem nie mamy żadnego problemu, przeciwnie, ciągle jesteśmy podpytywani, dlaczego Tymek tyle mówi. To już teraz wiem dlaczego;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Robiłam prawie wszystko na opak ;) Nie karmiłam piersią, mała uzależniona od smoka, pije na razie wyłącznie z niekapka, karmiłam tradycyjnie łyżeczką nie BWL...ma 14 miesięcy i mówi bardzo dużo i zrozumiałe. Szybko zaczęła mówić, bo po prostu ma takie predyspozycje i szybko to zauważyłam :) Ulubiona zabawa od wielu miesięcy-obserwowanie ust mówiącego i powtarzanie wyrazów. Non-stop się mnie pyta jak coś się nazywa wskazując palcem i pytając "a to?". Fakt, mówiłam zawsze do niej sporo, ale nic poza tym...pewnie gdyby sama nie uwielbiała tych zabaw to mogłabym się sporo wysilać,a zaczęłaby mówić i tak w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co tylko w mowie rowniez chodzi o jakość, a nie tylko ilośc. Mama nadzieje, ze za 2-3 lata Twoja córka nie bedzie miała wady wymowy.

      Usuń
    2. Tak,tak...gdy nie karmiłam piersią slyszałam,że dziecko będzie miało alergię i będzie chorowało, gdy nie stosowałam BWL w rozszerzaniu diety słyszałam,że będę miała niejadka, który nie będzie niczego umiał pogryźć...Przede wszystkim zawsze warto spojrzeć poza te mnożące się teorie, bo tak naprawdę zapomina się o najistotniejszych czynnikach warunkujących...o genach i mądrej motywacji, którą jest wspólny czas i bardzo proste zabawy językiem i słowami, nie wymagające wysublimowanych zabawek, multimediów w stylu YouTube, a tylko odrobiny kreatywności.

      BTW...ja też karmiona długo butelką , potem tradycyjnie łyżeczką, a już szczytem rozpusty było stanowczo zbyt długie ssanie...palca (sic!)...i żadnych wad wymowy.

      Usuń
  10. O nawet dużo z tego robię :)
    Kąpiel słowna (ciekawa nazwa) u nas od samego początku. Każdą czynność skrupulatnie opowiadam... aż buzia czasem boli :)
    A Lili jak słucha :):)
    Czytamy też od urodzenia. Nie tylko rozwija, ale to też cudowny czas bliskości z dzieckiem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje dziecko nie było karmione piersią ani BLW i pilo z niekapka i leżało na leżaczku a w wieku 2,5 lat mówi wszystko zdaniami złożonymi, swobodnie odmienia przez przypadki, czasy i tryby.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wad wymowy też nie ma a "R" mówi jak dorosły

    OdpowiedzUsuń
  13. Zastanawia mnie temat bilingualności dzieci. Znam domy gdzie dzieci są takie ze względu na obcojęzycznych rodziców. Tylko jak to się ma do maluszków, które mają np rodziców polskojęzycznych i są uczone od maleńkości obcować z innym językiem. Spotkałam się z 'uczeniem' niemowląt np. angielskiego. Przychodzi native speaker i czyta dziecku przez godzinę. Rozumiem, że dla dziecka może być mylące gdy rodzic zmienia język i mówi raz tak a raz inaczej. A jak to się ma z takim nauczycielem? Pytam z ciekawości bo u nas w domu jest masa obcych języków (zajmuję się translatoryką), do tego dziadkowie mieszkają od lat w anglojęzycznym kraju i wiem że kontakt z innym językiem będzie u nas dość częsty a nie chcę namieszać synkowi w głowie bez potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Ostatnio nawet na konferencji logopedycznej był ten temat poruszany. Tak więc mam najświeższe doniesienia. Dwujęzyczność dzieli się na dwie kategorie: dwujęzyczność zrównoważona- kiedy rodzice porozumiewają się z dzieckiem w swoich ojczystych językach i dwujęzyczność dominująca- np. dzieci emigrantów i w tym przypadku będzie dysproporcja między zasobem słownictwa języka ojca i matki, a językiem ojczystym danego kraju, w którym mieszkają.
      Myślę, że to bardzo dobrze, że Krzyś będzie miał styczność z innymi językami. Ja Lili często śpiewam po angielsku, puszczam bajki w innych językach (peppa pig- genialny british english i Masza i niedzwiedz po rosyjsku). Tata Lili jest hungarystą i czasami w ramach zabawy mówi do niej po węgiersku lub czytają węgierskie książki. Jestem jak najbardziej za uczeniem drugiego języka. Jest kilka przypadków kiedy zdecydowanie odradzam: zdiagnozowany opóźniony rozwój mowy inne zaburzenia mowy oraz seplenienie międzyzębowe (a rodzice zapisują dziecko na hiszpański lub angielski, gdzie niektóre głoski wymawiane są międzyzębowo). A co do lektora przychodzącego do domu, to bałabym się, że wytworzy się nienaturalna atmosfera, a to nie sprzyja nauce.
      Dołączam ciekawy link: http://www.jows.pl/sites/default/files/kania.pdf

      Usuń
  14. Wydaje mi się, że postępuję jak należy. Sama nie wiem czy Mateusz mówi mało czy dużo, czy może w sam raz. Tzn on wydaje z siebie dużo dźwięków, ale w większości, poza mama, tata, dziadzia, melma (nasz pies) czy cyś to są raczej nie zrozumiałe. Mówi np końcówki zamiast klucze jest cze. Zauważyłam też, że nie przepada za powtarzaniem. Rzadko zdarza się, że spytam się go Mateuszku jak robi krówka, a on odpowie mu mu. Większość takich dzwięków poznaje gdy się wygłupiamy (np że wąż robi ssss nauczyłam go łaskocząc w brzuszek) niż oglądając księgę dźwięków. Kartki przewraca w tempie błyskawicznym i nim zdążę wydobyć z siebie dźwięk ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miło mi,że popierasz akcję, której jestem współorganizatorem. Słuszne uwagi, ja jeszcze przy kąpieli słownej wspomniałabym: kąpać, ale nie zalewać:)

    OdpowiedzUsuń